sobota, 19 marca 2016

Rozdział 3

Tak! Nareszcie wstawiam tu trzeci rozdział! Bez owijania w bawełnę zapraszam do czytania.
-------------------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ 3:Jeden dupek za trzech czyli jak poznać swojego brata.
  *PERSPEKTYWA BOBBY`EGO*
Budzę się i widzę przed sobą jakiegoś chłopaka o czerwono-pomarańczowych włosach, opalonej cerze i drwiącym uśmiechu.
- Witaj pieprzony śpiochu, coś ci się śniło?
- Kim jesteś? I co robisz w moim pokoju, a dokładniej na moim łóżku? - pytam. Chłopak przewraca nogami i schodzi z łóżka siadając na krześle, które jest przy biurku, a spod jego dłoni tryska iskra.
- Bobby, jestem twoim bratem. Tego może nie wiedziałeś bo w sumie rozdzielili nas gdy byliśmy młodsi, ale... jestem twoim bratem. W sumie szukałem cię odkąd dowiedziałem się, że mam brata. W końcu wylądowałem na tej pieprzonej ulicy i jacyś szmaciarze chcieli mnie okraść i ni stąd, ni zowąd pojawił się Xavier ze swoją grupką herosów i mnie wybawił.
 Nie wiem co o tym myśleć. Mam brata? O którym istnieniu nawet nie miałem pojęcia? Naprawdę nie wiem co o tym myśleć.
- Chyba mnie z kimś pomyliłeś..ee... nie znam twojego imienia.
- Luke. Jestem Luke.
- Dobra, Luke. Raczej mnie z kimś pomyliłeś. Ja nie mogę mieć brata. To niemożliwe.
- Możliwe, gadzino jedna.
 Jest dość wredny. Może go zgaszę jak też będę pyskował.
- Zamknij paszczę, skurczybyku.
- O, baranek nie jest już taki potulny.
- Nigdy nie byłem.
- Czyżby? Ta dziewczyna mówiła coś innego... ta... jak jej tam było... Ah! Rouge.
 Spotkał Rouge? Jak to? Przecież ona jest na misji w Moskwie. Na razie milczę bo nie mam zamiaru się odzywać do niego. Nie chcę by uznał mnie za kogoś kim łatwo jest manipulować. Wstaję z łóżka i bez przygotowania się idę do stołówki.
       ******
Na stołówce siadam do stolika z Samantą. Polubiłem ją. Z powodu iż nie było mnie na treningu nowych wiem jedynie, że wywarła wrażenie na samym Loganie i Scoocie. Spróbuję wdać się z nią w rozmowę.
- Cześć. - mówię i się uśmiecham.
- Hej...eee... Bobby? Tak? Dobrze zapamiętałam? - spytała zakłopotana.
Roześmiałem się i odpowiedziałem, że tak. Także się uśmiechnęła. Jej zielone oczy ciągle się mieniły.
- Masz ładne oczy - powiedziałem wciąż się uśmiechając.
- Dziękuję. A pokażesz mi jakąś sztuczkę ze śniegiem? Uwielbiam zimę. - odparła opierając głowę o dłoń.
- Oczywiście. - z moich dłoni poleciały iskry śniegu. Lekko dmuchnąłem i śnieg posypał się nad głową Storm przez co na łysych bokach jej głowy mieniło się bielą.
 Samanta się roześmiała. Ja także wybuchłem śmiechem. Storm odwróciła się w naszą stronę, więc szybko wróciłem do posiłku. Rzuciłem przelotne spojrzenie w jej stronę. O nie, idzie w naszą stronę.
- Przepraszam cię, ale ty jesteś JEDYNYM mutantem w tej szkole zdolnym wytworzyć śnieg, więc mi powiedz kochany... co to jest to na mojej głowie? - odwróciłem się i zobaczyłem, że wskazuje na śnieg na jej głowie i w jej włosach. Zakryłem usta dłońmi żeby zdławić śmiech.
- Noo... śnieg. A co?
- A tylko ty jeden wytwarzasz w tej szkole śnieg. Myślałam, że już nie jesteś taki dziecinny, ale się myliłam. - powiedziała z rezygnacją.
- Tylko pokazywałem swoją mutację Samancie, która jest tu nowa. - wskazałem na dziewczynę, która się uśmiechnęła.
- Ah no tak, zupełnie o tobie zapomniałam. Ororo Munroe. - wyciągnęła rękę, a Samanta nią potrząsnęła.
 Nagle śnieg na głowie Storm zmienił się w wodę. Na drugim końcu stołówki zauważam Luke`a. Drażni mnie. Ale za to Samanta wpatruje się w niego z zachwytem. Jak ona może się nim tak ekscytować... Cholera. Nie mogę być zazdrosny.
- Cześć, Luke jesteś, a ty to...? - mówi do Samanty. Staram się opanować. Wdech i wydech, wdech i wydech...
- Samanta, miło mi. - uśmiecha się do niego. Na jej policzkach zauważam lekki rumieniec. Tego nie potrafię już wytrzymać.
  Mruga do niej porozumiewawczo, a ona idzie z nim do stolika obok zostawiając mnie samego ze Storm.
- Ale cię dziewczyna olała. - skomentowała.
- Nie mam ochoty na wredne docinki... - prawie, że położyłem sie na stoliku.
- Spokojnie, zmarzluchu. - lubiłem jak Storm tak na mnie mówiła. Zawsze mi to poprawiało humor.
 Oparłem głowę na dłoniach i się do niej uśmiechnąłem, a ona zrobiła swoją sztuczkę z pogodą i nad jego płomienną głową zapadał deszcz.
 Roześmiałem się. Storm mrugnęła do mnie. Uśmiechnąłem się do niej i cieszyłem zwycięstwem.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Czyżbym chciała wprowadzić jakiś wątek miłosny? Tak. A czy to naprawdę będzie między Sam i Bobbym? Nie. Wprowadziłam ogólnie Luke`a jako brata Boby`ego kiedy zaczynałam to pisać(przypominam, że było to ok. rok temu) na prośbę mojego zmarłego przyjaciela... Tak więc oddaję mu hołd wstawiając to tu.

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 2

Dobra, dobra. Mówiłam, że posty będą co miesiąc, ale jednak trochę przyspieszę ten proces żeby was tu nie zanudzić jednym rozdziałem. Zapraszam do czytania!
-----------------------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ 2:Cześć, jestem Wolverine
  *PERSPEKTYWA LOGANA*
 Ta nowa dziewczyna dziwnie się na mnie patrzy. Patrzy się jakbym był nienormalny. To drażni. Choć...Jest w niej coś interesującego. Wydaje się znajoma. Rany...Czuję się jak jakiś pedofil. Mam ponad 200 lat i przyglądam się jakieś młodej dziewczynie. Widać, że dzisiejsze czasy dają mi w kość.
- Cześć. - Mówi.
- Cześć. - Odpowiadam. Cyclop się na mnie patrzy jakby mnie kontrolował. Jakby miał ochronić tą dziewczynę przed moim atakiem. Zawsze tak się na mnie patrzy gdy jest ktoś nowy.
- Eh..Scott, możesz na chwilę iść ze mną na osobność?
- No dobra. - odpowiada mi i razem wstajemy od stołu, a dziewczyna zaczyna grzebać w jedzeniu.
- Więc... O co chodzi? - pyta się. Podnosi jedną brew do góry uświadamiając mi, że chce znać odpowiedź.
- Czy ty myślisz,że jestem jakąś maszyną do zabijania? To, że kiedyś byłem w Weapon X nie znaczy, że teraz znowu do tego wrócę. Nie skrzywdzę tej dziewczyny.
 Milczy. Czego ja się spodziewałem? Zawsze przemilcza takie sprawy. Odchodzę od niego i dosiadam się do stołu. Przez moment patrzę na dziewczynę. Po chwili wracam do jedzenia.
                   *******
- Logan! Postaraj się chociaż trochę!
 Sala treningowa jest dla mnie jak drugi dom. Mamy teraz ćwiczenia z nowymi. Między innymi z dziewczyną ze stołówki. Dowiedziałem się jedynie, że nazywa się Samanta Night, ma 17 lat i jest sierotą. Nie wiadomo skąd pochodzi, kim byli jej rodzice i tak właściwie jaką posiada mutację. Zaraz się tego dowiemy.
- Logan! Do cholery! - dopiero teraz zorientowałem się, że Ororo na mnie wrzeszczy ponieważ stoję przy aucie i palę cygaro.
- Zamknij się Storm i daj mi skończyć palić! - i właśnie w tym momencie Jenn zgasiła moje cygaro. - Dobra, dobra... - powiedziałem znudzony i wkroczyłem do akcji.
 Zauważam, że wieżowiec się zawala, a Strażnik złapał jednego nowego. Zaczynam biec w stronę Strażnika, wchodzę na jego rękę i odcinam mu dłoń dzięki czemu nowy może się uwolić. Patrzę znowu w stronę wieżowca. Zaraz się zawali. Biegnę jak najprędzej. Doganiam Samantę.
- Może to pora żeby użyć swoich sztuczek? - mówię z lekkim uśmiechem.
- Może. - też się uśmiecha.
 Biegniemy razem. Nagle budynek się zatrzymuje w powietrzu, a Samanta znika mi z pola widzenia i po chwili pojawia się obok budynku. Z jej rąk wyrastają kolce i rozcina wielki budynek na kawałki.
 Symulacja się kończy.
-----------------------------
Trochę krótszy bo nie bardzo potrafię się dostosować do punktu widzenia Logana.